Yesmer Yesmer
258
BLOG

Deklaracja wiary czy deklaracja ideologii?

Yesmer Yesmer Społeczeństwo Obserwuj notkę 14

Mam poważny problem z deklaracjami wiary, gdyż deklaracje w swej istocie zdają się być manifestem. Jasnym i jawnym podpisaniem się pod zbiorem aksjomatów. Gdy spojrzy się na całą sprawę z perspektywy trochę mniej ideologicznej to można zwrócić uwagę, że na gruncie logiki pojawia się pewien dysonans. Religia jest, bowiem nośnikiem uniwersalnych prawd. Prawdy te winny być przyswojone przez każdego, a już w szczególności przez młodego człowieka czy to zaczynającego edukację czy wchodzącego w wiek dorosłości. Myślę, że takiego stanowiska nikt nie będzie kwestionował. Wspomniany dysonans wybrzmiewa jednak w jednej bardzo podstawowej kwestii. Mianowicie, religia nie jest wyłącznie nośnikiem prawd uniwersalnych. Jest również nośnikiem wartości jednofunkcyjnych. Takich o bardzo zawężonych zastosowaniu. Na potrzeby tego tekstu pozwolę sobie je nazwać wartościami totalnymi. Wykluczają, bowiem one a priori istnienie pewnych innych wartości. Deprecjonują je nawet nie próbując ich podważyć. Wynikają, bowiem z wiary, a nie z wiedzy.

Wspomniane wcześniej przez mnie prawdy uniwersalne są nimi, dlatego, że można je obronić zarówno na gruncie metafizycznym, filozoficznym jak i na gruncie racjonalnym i logicznym. Jeżeli mówimy: „nie zabijaj” to możemy powiedzieć, że na gruncie katolicyzmu wszyscy jesteśmy stworzeniami boskimi gdyż: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mat. 25: 40).Każdy, więc atak wymierzony w człowieka jest, więc atakiem w samego Boga. Na gruncie logiki natomiast można powiedzieć, że zabicie drugiego człowieka to zbrodnia nierównej wolności. To pozbawienie kogoś szansy na egzystencje, to akt wymierzony w ład społeczny i największa z możliwych zbrodni.  Trudno odmówić, więc uniwersalnego charakteru aksjomatowi, jakim jest zakaz zabijania. Tylko czy można tak powiedzieć, o słowach „Jest jeden Bóg?”  Czy są to słowa uniwersalne? To jest wartość totalna. Stwierdzenie. Jeden Bóg, nasz Bóg. Nie ma innego Boga tylko ten nasz. Każdy inny jest, więc z gruntu fałszywy. Każdy, kto to podważa błądzi i nie ma racji. Dlaczego? Bo tylko my mamy racje. A dlaczego mamy rację? Bo ją mamy.

Powracając po powyższych rozważaniach do kwestii deklaracji wiary możemy zaobserwować problem. Deklaracja ta, bowiem jest sprzeczna z ideą wolnego wyboru.  Jeśli ktoś, kto z definicji ma autorytet powie, bowiem „Jest jeden Bóg” to już samym swych autorytet tą tezę udowodnił. Mając nadzieję, że ktoś podpisujący się pod tym zdaniem dokonał rzeczywistego aktu woli, że ten akt woli był wynikiem świadomego wyboru należy ten wybór uszanować. Nawet, jeśli jawi się on nam, jako sprzeczny z tym, co się nam wydaje. Każdy, bowiem ma prawo do dokonywania wyborów zgodnych ze swoim sumieniem.

Idea wolności jednak nie polega na tym, że czyjeś sumienia są lepsze i silniejsze od innych. Wolność zawsze zakłada równość. Równe prawo do wyborów. Wybór żeby był wolny musi być poparty wiedzą, albo mówiąc precyzyjnie poznaniem. Moim ulubionym pytaniem udowadniającym tą tezę, jest parafraza z historii Adama i Ewy.  Pierwsi ludzie mieli realny wybór. Co by się jednak stało, gdyby Bóg zakazał zrywania jabłek z drzewa, które nie dało owoców? Jaki sens miałby ten zakaz gdyby nie dało się go złamać? Czyż istotą dobra nie jest kontrast ze złem? Nawet Bóg nie pozbawił człowieka prawa do ponoszenia konsekwencji własnych wyborów. Najpierw było poznanie, potem wolna wola, potem wolny wybór i jego konsekwencje. Ale był wybór.

Wracając do wcześniejszego fragmentu. Jaki jest wybór przy stwierdzeniu „Jest jeden Bóg?”. Nie ma żadnego. Trzy słowa niedające absolutnie żadnego pola do polemiki.  Czy nauczyciel, który podpisze się pod tymi słowami deklarując, że będzie się ich trzymał w pracy zawodowej w istocie nie usuwa jabłek z drzewa? Jakich użyje argumentów, by tą tezę poprzeć? Nie użyje żadnych, bo żadnych po prostu nie ma. To nie jest, bowiem deklaracja wiary. To jest deklaracja ideologii. Ideologii, która narzuca innym niepodważalne stwierdzenie. Nie daje wyboru, nie daje prawa do zakwestionowania. Ideologią staje się przez to, że ze sfery autonomicznego systemu wartości danego człowieka przelewa się na innych ludzi.

W każdym zawodzie musimy pokonywać pewne nasze bariery. Kierować się normami powszechnymi, uniwersalnymi, a nie ideologicznymi. Jeżeli wybieramy zawód lekarza, policjanta, żołnierza, nauczyciela czy kierowcy miejskiego autobusu to kierujemy się prawem stanowionym. Nie możemy, jako lekarz odmówić udzielenia pomocy przedstawicielowi grupy narodowościowej, której nie akceptujemy. Proszę zwrócić uwagę, jak wiele kontrowersji budzi coming out wśród nauczycieli. Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie czy chcielibyście państwo, żeby państwa dziecko było uczone przez kogoś, kto deklaruje się, jako homoseksualista. Spora rozsądna większość, zapewne przyznałaby, że dopóki pozostaje to prywatną sprawą tego nauczyciela dopóty nie stanowi to problemu. Kiedy jednak z prywatnej sprawy staje się deklaracją powszechną, znakomita większość nie będzie z tego zadowolona? Kto uwierzy, bowiem, że zadeklarowany homoseksualista nie będzie ideologizował swoich uczniów? Że potrafi się wznieść ponad swój system wartości i preferencji i będzie obiektywny? Oczami wyobraźni widzę już te protesty. I teraz na zasadzie pewnej paraleli należałoby postawić pytanie: czy ateiści, agnostycy, muzułmanie, buddyści czy wyznawcy judaizmu mają uwierzyć, że nauczyciel podpisujący deklaracje wiary nie będzie ideologizował? Że nie będzie pomijał pewnych wiadomości, które mogłyby godzić w jego poglądy? Że pozostawi swobodny wybór?

 Nauczyciel jest od nauczania. Jego poglądy powinny być jego prywatną sprawą. Tak jak urzędnik państwowy nie może manifestować swoich poglądów politycznych tak każdy zatrudniony w państwowej szkole nauczyciel również nie powinien tego robić. Każdy człowiek z natury posiada wolną wolę i wolny wybór. Ale, żeby dokonać wyboru trzeba wiedzieć. Odnoszę takie wrażenie, że w sprawach deklaracji wiary, sumienia i przyzwoitości chodzi o to, by innych autorytarnie tego wyboru pozbawić. By stworzyć pałkę ideologiczną na przeciwników. A szkoła nie jest od ideologii. Szkoła jest od wiedzy. Czas, gdy zamiast wiedzy mieliśmy indoktrynacje, gdy nie mówiliśmy o Katyniu, gdy zbrodniarzy nazywaliśmy wodzami bratniego narodu chyba już się skończył. Ilu ludzi pozbawiono przez to prawa wyboru? Ilu ludzi wciąż wierzy, że Stalin Polskę ratował, a nie zniewolił?

 

Yesmer
O mnie Yesmer

kiedyś młody lewicujący krzykacz, głosujący na Platformę i SLD. Dzisiaj zwolennik dobrej zmiany i konserwatyzmu. Apologeta religii i Boga jako czynników niezbędnych w funkcjonowaniu człowieka. Specjalista od bezpieczeństwa kulturowego i religijnego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo